piątek, 15 kwietnia 2011

SWATCHownia - L'Oreal Color Infallible Eyeshadow

Dzisiaj będzie mało gadania, a dużo oglądania. Tematem przewodnim będą najnowsze cienie L'Oreal Color Infallible, których co prawda w Polsce jeszcze nie ma, ale - jak to mówią - dla chcącego nic trudnego ;)


W zależności od kraju cienie te występują  w różnych kolorach, przeważnie 8-10, chociaż ich paleta jest bogatsza. Na francuskiej stronie L'Oreala znaleźć można np. cień o numerze 20, więc obstawiam, że co najmniej tyle ich jest. Ciekawe w takim razie które z nich do nas dotrą... I kiedy...

Póki co prezentuję Wam moje trzy pierwsze zdobycze spod szyldu L'Oreal Color Infallible, chociaż na ich opakowaniach jak wół stoi Infaillible. Niemniej jednak ta nazwa funkcjonuje chyba tylko we Francji, nooo może jeszcze w innych krajach francuskojęzycznych, a w pozostałych zwą je Infallible, więc niech im tam będzie.

Color Infallible to coś zupełnie nowego w dziedzinie cieni do powiek. Nie są to ani zwykłe cienie prasowane, ani standardowe sypkie. Producent twierdzi, że są połączeniem cieni pudrowych z kremowymi i coś w tym jest! Wystarczy tylko delikatnie dotknąć ich palcem, aby się przekonać, że te z pozoru sprasowane pigmenty tracą swą zwartą strukturę i zamieniają się w bardziej sypkie, ale znów przy nakładaniu na powiekę rozprowadzają się równie gładko, jak kremowe. Ot, taka cieniowa hybryda.


Z racji swej konsystencji cienie zamknięto w słoiczkach wyposażonych w specjalną przykrywkę, która - jak mniemam - ma czuwać nad zachowaniem sprasowanej struktury, a może też w pewien sposób ochronić przed odparowaniem zawartych w nich olejków. Co prawda to tylko moje domysły, ale jakby nie było coś takiego do nich podobno dodali.


Od razu zaznaczam, że nie ma się co obawiać, że będą się zwijać i zbierać w załamaniu powieki, jak większość, o ile nie wszystkie, znane mi cienie kremowe. Bez żadnej bazy trzymają się u mnie od rana do wieczora, nie zbierając się ani trochę w załamaniu powieki i nieznacznie tylko blednąc. W zasadzie może nawet nie tyle bledną (bo kolor się trzyma), tylko blask nieco traci na intensywności. Zważywszy na fakt, że ostatnio moje powieki zrobiły się kapryśne i nawet baza pod cienie Lumene nie zawsze daje radę, jest to nie lada wyczyn! Zresztą sam L'Oreal obiecuje nam nawet 24-godzinną trwałość! Tyle ich nie testowałam, ale spokojnie 12-14h dają radę.

No i na koniec najważniejsze - kolory! Są baaaardzo intensywne, mocno napigmentowane i pięęęknie błyszczą. Zresztą co ja Wam tu będę opowiadać - same popatrzcie.


Na zdjęciach od lewej: 005 Purple Obsession, 006 All Night Blue i 009 Permanent Kaki.

W świetle dziennym w słońcu



W świetle dziennym w cieniu


Swatche na ręce w różnych stopniach nasłonecznienia, że się tak wyrażę ;)


Dodam jeszcze, że aktualnie w UK cienie te są w promocyjnej cenie 5,49GBP i w Superdrugu, i w Bootsie, podczas gdy ich normalna cena to 6,99GBP. Jak tylko będziecie mieć szansę, to kupujcie bez wahania!

CDN...

5 komentarzy:

  1. Piękne kolory,szczególnie ta oliwka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tej trójki akurat najbardziej podoba mi się niebieski, tylko nie wiedzieć czemu jego jedynego jeszcze nie używałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna recenzja :) może się skuszę na jakiś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. simply - skuś się, nie pożałujesz! niedługo postaram się wrzucić swatche dwóch kolejnych kolorów z tej serii

    OdpowiedzUsuń
  5. własnie kupiłam 3 odcienie u mnie w tesco, na przecenie - 1,75 funta;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Popularne posty