Marzec praktycznie dobiegł już końca, a ja dobiłam dna ostatnich w tym miesiącu butli, tubek i słoiczków. W związku z tym rozpoczynam nowy cykl, zwany zwykle - Projektem Denko, a u mnie po prostu - D.N.O. :)
A skąd vol. 3, skoro dopiero zaczynam? Ano stąd, że - jak powszechnie wiadomo ;) - marzec to trzeci miesiąc w roku, więc na początek serii przewrotna trójka, zamiast standardowej jedynki :)
No to po kolei...
1. Ziaja Pro, Maska uspokajająca - nie będę się powtarzać, dokładna recenzja tutaj.
2. Yves Rocher, Jardins du Monde, Kremowy żel pod prysznic, Kawa - jeden z moich ulubieńców, jeśli chodzi o żele YR i w ogóle; kremowa konsystencja, delikatna, pieszcząca ciało pianka, i cudny, pobudzający zapach kawy! polecam gorąco, zwłaszcza na zimowe poranki. Choć wolę typowe żelowe żele ;) dla tych z YR mogę robić wyjątek, bo są świetne.
3. Bonne Bell, Lip Smacker, 100% Natural, Vanilla Bean - jeden z lepszych smackersów, z jakimi miałam do czynienia, a było tego trochę. Aktualnie zużywam już kolejną sztukę. Świetnie pielęgnuje, a przy tym wygląda jak błyszczyk. Szybko radzi sobie z suchą, spękaną skórą warg. Nie polecam go jednak na mrozy, bo mimo bogactwa naturalnych składników jest za lekki, żeby dobrze chronić przed zimnem. Ale na wiosne-lato-jesień w sam raz. W zimie polecam używać w domu czy w pracy. Zapach boski - coś jak palone ziarna wanilii, przypomina mi nieco aromat sławetnego tropikalnego scrubu Planet Spa Avonu.
4. Vichy, Purete Thermale, Nawilżający tonik do twarzy - cera normalna i mieszana - gdyby nie cena, mogłabym już przy nim pozostać. Robi co trzeba - nawilża, naprawdę odświeża, a do tego przyjemnie pachnie i jest delikatny dla cery.
5. Gillette, Satin Care, Żel do golenia, Aloes - ostatni kupuję żel z Gillette! Pierwszy raz testowałam je z 10 lat temu, o ile nie więcej, ale nie przypadły mi do gustu, bo były za rzadkie, a mimo wszystko rok temu po zmianie szaty graficznej sięgnęłam po nie ponownie. Miałam kwiatowy, potem awokado. W sumie wydawały się ok. Do czasu. Przy poprzednim już miałam jakieś zastrzeżenia, a przy tym przekonałam się już całkowicie, że wcale nie są takie wydajne, a sama piana nie jest tak gęsta, jak w przypadku mojej ukochanej Nivejki dla facetów. Ceny też już nie najniższe (kiedyś w promocji bywały po 12zł, teraz już raczej po 15zł :/), a sam to niestety za mało, żebym sięgnęła po nie ponownie.
6. Nivea, Apricot Creme, Pielęgnujący żel pod prysznic - kolejny ulubieniec, niestety chyba już wycofany :( Ten egzemplarz upolowałam kiedyś w CND w Rossmannie i od tamtej pory go nigdzie nie spotkałam. Konsystencja kremowa, ale taka rzadsza, choć mimo tego dobrze myje i ładnie się pieni. Zapach apetyczny, morelkowy z delikatną mleczną nutką. Mam nadzieję, że jednak jeszcze wróci na sklepowe półki, bo jest to jedyny (poza tymi z YR) kremowy żel pod prysznic, który lubię. W przypadku pozostałych mam wrażenie niedomycia :/
7. Dr.Scheller, Argan & Amarant, Przeciwzmarszczkowy krem na dzień - też nie będę się powtarzać, szerszy opis tutaj.
8. Rossmann, Isana, Krem do ciała 5% Urea - zużyć, zużyłam, ale więcej nie wrócę. Może i ten mocznik wygładza skórę, ale sam krem pozostawia nieprzyjemną klejącą warstwę. Zapach też nie do końca mi pasował. Koniec końców skończył jako krem do ramion, ale i tak nie poradził sobie z moją zimową zmorą - zapaleniem mieszków włosowych.
9. Vichy, Purete Thermale, Płyn micelarny - zużywam z przyjemnością i nie mam żadnych zastrzeżeń. Zmywa, co ma zmyć, nie podrażnia nawet oczu, a przy tym nie zabija ceną (przynajmniej na Allegro). Tym razem miałam mini wersję 100ml, ale przerobiłam i flaszkę 400ml.
10. Garnier, Mineral Active Dry, Upał-Stres-Sport, Roll-On - to już moja druga kulka w tej wersji, a ogólnie trzecia czy czwarta z serii Mineral Active. W przeciwieństwie do poprzednich antyperspirantów Garniera te są naprawdę świetne. Akurat w tej wersji nie do końca pasuje mi zapach i to, że czasem jednak delikatnie brudzi ubrania, ale ogólnie rzecz biorąc warto kupić, bo chroni naprawdę nieźle. Teraz co prawda mam wersję niebieską Przeciw Białym Śladom, ale następna na pewno będzie któraś z nowych kulek Invisi-Mineral;)
11. L'Biotica, Biovax, Intensywnie regenerująca maseczka do włosów ciemnych - kupiłam, jak jeszcze byłam rudzielcem, ale mimo wszystko dobrze mi służyła. Specjalnego wpływu na kolor nie zauważyłam ani wtedy ani teraz, gdy po ostatnim farbowaniu zrobiłam się bardziej na brąz. To po prostu kolejna porządna maseczka spod szyldu Biovax, która nawilża i odżywia włosy, nadaje im ładny połysk, a przy tym nie obciąża włosów. Polecam.
12. Palmer's, Cocoa Butter Formula, Balsam do ciała - balsam jest przedziwny. Ma budyniową konsystencję, wydaje się naprawdę dość treściwy, a wchłania się w trymiga nie pozostawiając po sobie ani śladu. Noo, prócz mocno kakaowego aromatu ;) Jednakże mimo braku jakiejkolwiek wyczuwalnej warstewki, balsam bardzo dobrze pielęgnuje przesuszoną zimową aurą skórę. Myślę, że jeszcze skuszę się na zakup, ale tym razem wersji bezzapachowej, bo ta stosowana na co dzień potrafi jednak zamęczyć zapachem.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie zakupy... Ale o tym może innym razem ;)
środa, 30 marca 2011
D.N.O. - vol. 3
Etykiety:
apteka,
Biovax,
D.N.O.,
Dr.Scheller,
Garnier,
Nivea,
Palmer's,
pielęgnacja - ciało,
pielęgnacja - twarz,
pielęgnacja - włosy,
Rossmann,
Smackers,
Vichy,
Yves Rocher,
Ziaja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Spieszę do Was z radosną nowiną - cienie L'Oreal Color Infaillible (vel Infallible), które pokazywałam tu i tu niebawem będą w Polsce!...
-
Mój ulubieniec ostatnich tygodni: Rimmel - I Love Lasting Finish Fruities Collection - 066 Cranberry Zest Tylko zupełnie nie wiem dlaczeg...
-
Kwietniowy Projekt Denko nie wygląda już tak pięknie jak prezentacja nabytków ( tu i tu )... Powiem krótko - dno totalne... dno i 3 metry ...
bardzo mnie kusi ta wersja Smackersów, na szczęście zawsze o nich zapominam w SuperPharm :D mam tylko jeden balsam, który zużyłam już w 1/3, więc niedługo będę musiała się rozejrzeć za czymś nowym.
OdpowiedzUsuńżel YR, Nivei i kulkę Garniera również bardzo lubię :)
U mnie wszelkie balsamidła do ust są na porządku dziennym, więc schodzą szybko. A serię 100% Natural naprawdę polecam. Może i nie ma typowego dla Smackersów słodkiego smaku, ale reszta jego zalet rekompensuje tą drobną wadę. Także skuś się! O ile tylko nie zapomnisz... ;p
OdpowiedzUsuńVanilla Bean brzmi bardzo smakowicie,czeka w kolejce:D Dziekuje bardzo:*
OdpowiedzUsuńHexx, brzmi smakowicie, bo naprawdę jest smakowita. Mam nadzieję, że będziesz równie zadowolona jak ja :)
OdpowiedzUsuń