sobota, 26 marca 2011

Mój mały wybawca

Chyba każdej z nas, szczególnie na początku swych przygód z lakierami, zdarzyło się wyjechać pędzelkiem za daleko i niechcący pomalować sobie skórki :/ W czasach mojej zamierzchłej przeszłości nie pozostawało nic innego, jak chwycić za "patyczki" do czyszczenia uszu i maczając je w zmywaczu próbować usunąć wylany na skórki lakier. A że wychodziło to z mniejszym lub większym skutkiem i czasami mimo wszystko nie obyło się bez konieczności zmywania całego paznokcia i malowania od początku, to już inna bajka...

A teraz? Koniec z "patyczkami"!, z poprawianiem w nieskończoność manicure!, bo a to za dużo się zmyło, a to jakiś kłaczek z wacika się przyczepił... Teraz z wybawieniem przychodzi nam taki oto wynalazek, jakim jest korektor do lakieru i dzisiaj chciałabym Wam przedstawić mojego ulubieńca w tej dziedzinie. Kiedyś miałam KillyS'a, potem jeszcze jakiś inny, ale jak już trafiłam na ten, to nie kombinuję i nie wydziwiam, bo nie widzę sensu. Przedstawiam Wam zatem korektor do manicure Oriflame Beauty.


Korektor ma formę flamastra wyposażonego z jednej strony - w ściętą końcówką, służącą do właściwego użytku, a z drugiej - w wymienny zapas. W środku znajduje się oczywiście wkład ze zmywaczem do paznokci, w tym egzemplarzu akurat  bezacetonowym, z dodatkiem olejku ze słodkich migdałów.

Owa końcówka ma odpowiednią twardość, a do tego jest na tyle cienka, że z łatwością można nią dokonać nawet dość precyzyjnych poprawek w manicure. Wystarczy delikatnie przejechać, a w przypadku grubszych usterek przez chwilkę docisnąć "pisaczek", żeby wydobyć odpowiednią ilość zmywacza i wymazać niechciane ślady. Z doświadczenia radzę jednak brać się do tego dopiero, jak lakier dobrze przyschnie, a już najlepiej po nałożeniu (i wyschnięciu) utwardzacza, gdyż w przeciwnym wypadku czasem może zdarzyć się tak, że zmywając wylany lakier możemy niechcący "pociągnąć" warstwę z płytki i zepsuć cały efekt. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi.


Co ważne końcówka tego korektora nie eksploatuje się tak szybko, jak w przypadku innych testowanych przeze mnie tym podobnych wynalazków. KillyS dawał 3 czy 4 zapasy, tu jest tylko 1, ale wierzcie mi, że więcej nie trzeba. Oczywiście z czasem końcówka się brudzi i nabiera kolorów, zwłaszcza od czerwonych lub ciemnych lakierów, ale wystarczy ją przetrzeć chusteczką higieniczną albo nawet wacikiem nasączonym w innym zmywaczu i po problemie. Zresztą nawet jak jest trochę zabrudzona to w niczym nie przeszkadza. W zasadzie sama zmieniam ją dopiero wtedy, gdy nieco straci kształt - zmiękną i postrzępią się brzegi, co wcale nie następuje tak szybko.

Aktualnie używany (drugi już) egzemplarz mam chyba ze 2 lata, a nowy "rysik" włożyłam jakiś miesiąc temu. Stan obu możecie zobaczyć poniżej (uprzedzam - ten stary wygląda mało estetycznie :/ ). Dodam tylko, że paznokcie mam praktycznie non stop pomalowane (u stóp też). Wyjątkiem są przerwy na kuracje odżywcze, ale te nie następują znów tak często, więc uśredniając - korektora używam zwykle 1-2 razy w tygodniu.


Korektor ten dostępny jest oczywiście u konsultantek Oriflame, ale nic nie stoi na przeszkodzie poszukać go na przykład na Allegro. Standardowo kosztuje 24,9zł za 4,5ml, ale jak to w katalogach bywa, często bywają promocje i można go wtedy kupić już za 12-17zł. Ilościowo może wydawać się go niewiele, ale jest naprawdę wydajny. Zresztą sama kupiłam jeden na zapas, bo wydawało mi się, że ten brzydal ze zdjęcia powyżej już się powoli wykańcza ;) i skutek tego taki, że ta nówka sztuka chyba już z rok leży w zapasach.

Ogólnie rzecz biorąc - POLECAM! Osobiście nie wyobrażam już sobie malowania paznokci bez niego i, jeśli tylko mam w planach takową czynność, biorę go ze sobą choćby na najkrótszy weekendowy wyjazd. Niby przez lata malowania paznokci doszłam do jako-takiej wprawy, ale i tak czasem zdarzy mi się malować ze zbytnim rozmachem albo kupić jakiś rzadki lakier (nie cierpię takich!) i wtedy korektor szybko i bezboleśnie usuwa nadmiar lakieru ze skórek. Zresztą odkąd go mam nie muszę się aż tak starać, bo wiem, że i tak wybawi mnie z opresji ;)

Dla zainteresowanych - skład: ETHYL LACTATE, ETHYL ACETATE, BUTYL ACETATE, ISOPROPYL ALCOHOL, PRUNUS AMYGDALUS DULCIS OIL, PARFUM

2 komentarze:

  1. Ja zwykle po prostu ide się myć, a wyjechany lakier po kąpieli zdrapuje bez najmniejszego porblemu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co prawda mam podobne podejście jeśli chodzi o stopy, bo też często po prostu olewam kolorowe skórki, wychodząc z założenia, że i tak po 1-2 kąpielach lakier sam z nich zejdzie, ale w przypadku dłoni wolę jednak korektor. Raz, że dokładniej, dwa, że często maluję paznokcie po kąpieli albo po prostu przed wyjściem z domu.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Popularne posty