piątek, 11 marca 2011

Recenzja: Ziaja Pro - Maska uspokajająca

Maska przeznaczona jest do każdego rodzaju skóry, szczególnie zaczerwienionej, skłonnej do podrażnień i zmęczonej. Jako program wzmacniający do cery naczynkowej i program do eksfoliacji.

Działanie:

  • wyraźnie wzmacnia naturalną barierę ochronną naskórka,
  • działa uspokajająco,
  • łagodzi podrażnienia,
  • zmniejsza skłonność do powstawania podrażnień.
Skład:  Skład: Aqua (Water), Cetearyl Ethylhexanoate, Hexyl Laurate, Octyldodecanol, Glycerin, Glyceryl Stearate Citrate, Gossypium Herbaceum Oil, Glyceryl Stearate, Propylene Glycol, Porphyra Umbilicalis Extract, Dimethicone, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, Laureth-7, Allantoin, Menthyl Lactate, Panthenol, Tocopheryl Acetate, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Stearyl Alcohol, Diazolidinyl Urea, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance), Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Benzyl Salicylate, Sodium Hydroxide.

Cena: 25-30zł / 250ml


Spełnia obietnice. Naprawdę! Łagodzi podrażnienia, koi i lekko chłodzi cerę, uspokaja rozognione naczynka i likwiduje rumień. Stosowana regularnie w sezonie jesienno-zimowym wzmacnia cerę i pomaga zapobiegać pięknym czerwonym rumieńcom, jakie funduje nam Dziadek Mróz. Latem idealnie sprawdza się jako kojąco-chłodzący kompres na twarzy rozpalonej od słońca albo szalonej jazdy na rowerze w rozżarzonej asfaltowej dżungli ;) 20minut i znów możemy cieszyć się bladym licem.

Jeśli chodzi o samą konsystencję maseczki, to jest ona gęsta i kremowa, ale nietłusta, wręcz taka lekko silikonowa. Dobrze się rozprowadza, szybko wchłania, łatwo zmywa. Co prawda do nakładania wszelkich masek zawsze używam pędzla, a do zmywania gąbeczki celulozowej, więc oba zadania mam ułatwione, ale bywają mniej lub bardziej oporne typy w tych kategoriach i ta maska zdecydowanie należy do tych łatwiejszy w obsłudze. Zapach delikatny i przyjemny.

Niestety mimo wszystko nie jest idealna i co podatniejsze cery może lekko zapychać, także nie przesadzałabym zbytnio ani z częstotliwością jej stosowania ani z czasem trzymania na twarzy. U mnie zwłaszcza to przetrzymywanie objawiało się potem jakąś pojedynczą krostką lub dwoma. Ale mimo wszystko i tak nie wiem czy nie kupię jej ponownie, bo póki co nie znalazłam lepszej maseczki dla moich naczynek. Co prawda to wielkie pudło potrafi z(a)męczyć, no ale trudno. Przynajmniej w ogólnym rozrachunku maseczka jest naprawdę tania. Jak to zresztą na Ziaję przystało.

Ocena: 4,5 / 5

7 komentarzy:

  1. Brzmi świetnie, przydałoby mi sie coś takiego zwłaszcza na taką okropną pogodę jaka jest teraz: raz zimno deszcz i wiatr a raz ostre słońce. Poza tym woda mocno podrażnia moją cerę. Gdzie mogę dostać tą maskę i jaka jest jej cena?

    Świetny blog, dodaję do obserwowanych :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Maseczkę naprawdę polecam, chociaż sama chwilowo robię sobie od niej przerwę. Zużywałam ją ponad rok! Co prawda mniej lub bardziej regularnie, ale jednak. A kupić ją można choćby na Allegro albo w różnych netowych sklepach, które mają profesjonalną Ziaję. Na pewno na Inermisie, chyba też w Esentii. Sama dałam za nią jakieś 25zł + przesyłka i z tego, co widziałam dalej za tyle mniej więcej chodzi. Zresztą cenę w recenzji już dodałam i chyba zacznę tak robić regularnie ;)
    Dziękuję za uznanie i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Maska jest swietna i dzieki Tobie ja poznalam:* Opakowanie moze nieco przerazac ale w ogolnym rozrachunku wychodzi na plus,polecam ze swojej strony takze:)

    OdpowiedzUsuń
  4. rambo, a Ciebie nie zapychała?

    Hexx - cieszę się, że Ci spasowała. Ja z kolei poznałam ją dzięki innej dobrej duszy ;)

    I coś mi się wydaje, że kupię ją znowu szybciej niż mi się wydawało, bo po wczorajszym teście Lidlowej granatowo-awokadowej Suhady kiepsko widzę dalszy mój związek z nią, a jakiś nawilżacz by się jednak przydał. Kusi mnie jeszcze maska łagodząca z Bandi, ale ta akurat cenę ma bandycką :/

    OdpowiedzUsuń
  5. planuję ją kupić, boję się zapychania, no ale ryzyk fizyk, nie? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ano, jak to mówią - kto nie ryzykuje, ten nie ma.
    A co do maseczki to nie jest tak, że mnie zapychała, raczej powiedziałabym, że to b. nieliczne przypadki i może miały związek z innymi używanymi aktualnie kosmetykami, może od aktualnej kondycji skóry? Bo raz po półgodzinnym seansie miałam jakąś niespodziankę, a innym razem nic. Niemniej jednak efekty jej działania warte są tego ryzyka, więc mimo wszystko radzę spróbować.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Popularne posty