poniedziałek, 21 marca 2011

Recenzja: Logona LavaErde Patchouli - Ziemia wulkaniczna z olejem patchouli

Ziemia wulkaniczna z olejem z patchouli.

Polecana szczególnie do mycia skóry: wrażliwej, tłustej i zanieczyszczonej oraz do mycia włosów, szczególnie przy wrażliwej skórze głowy oraz przy łupieżu, a także do włosów tłustych. Włosy łatwo rozczesują się, są miękkie, jedwabiste i mają piękny połysk.

Nie zawiera tensydów.
 
Zastosowanie: zwilżyć włosy lub ciało i wmasować niewielką ilość - o wielkości włoskiego orzecha - w skórę. Poddać krótkiemu działaniu, spłukać dokładnie ciepłą wodą.

Skład: Aqua (Water), Hectorite, Parfum (Essential Oils), Glycerin, Alcohol, Melia Azadirachta Extract, Pogostemon Cablin Oil, Citric Acid, Linalool, Limonene

Cena: 27-32zł / 200ml

http://logona.pl
Zalet stosowania wszelkich ziem, glinek czy błotek chyba nikomu nie muszę przedstawiać, więc przejdę od razu do rzeczy.
Nooo dobra, komu jednak muszę, to zapraszam tu, po szersze informacje na temat LavaErde czy też Ghassoul - zwał jak zwał ;)

Ziemię wulkaniczną Logony poznałam chyba jakieś 3 lata temu i od tamtej pory jest moją ulubioną maseczką oczyszczającą do twarzy. Bo tylko tak ją stosuję. Ze skórą głowy czy włosami jakichś szczególnych problemów nie mam, a nawet jeśli bym miała, to jakoś nie wyobrażam sobie potem spłukiwania takiej mazi. Wystarczy że jak zdarza mi się trochę wyjechać nią na włosy, to się muszę chwilę pobawić zanim ją stamtąd usunę. Żeby nie było - ze skóry twarzy zmywa się bez problemu, przynajmniej gąbeczką, ale ja tak zmywam wszelkie maseczki.

Wracając do meritum sprawy.... Glinka ma szaro-bury kolor i przez zawartość paczuli pachnie dość specyficznie. Zaznaczę, że dla mnie pachnie, bo już dla mojego otoczenia raczej śmierdzi... Co więcej zapach jest intensywny i szybko roznosi się po domu, zwłaszcza, jeśli tak jak ja, lubi się siedzieć z nią na twarzy jakieś pół godzinki, w międzyczasie wlepiając swe ślepia w monitor ;) Zasychać szybko nie zasycha, więc spokojnie można ją potrzymać z 10-15min, a ja po tym czasie zwykle wspomagam się termalką w sprayu.

Po takim seansie cera jest naprawdę ładnie oczyszczona, wygładzona, a do tego nawilżona. Nie spotkałam się nigdy wcześniej z takim efektem, ale po zmyciu tej brunatnej mazi na skórze czuć taką przyjemną warstewkę, jakby się posmarowało jakimś nawilżającym, wygładzającym kremem. Moja wrażliwa cera, która zwykle po wszelkich glinkach natentychmiast woła pić ;) w przypadku Logony nie domaga się o nic więcej. W dodatku samo jej stosowanie nie wywołuje żadnych przykrości. Może przez pierwsze 1-2 użycia czułam delikatne podszczypywanie, ale i nic złego się nie działo, i więcej się to nie powtórzyło.

Na koniec dodam jeszcze, że mam też porównanie z jej białą siostrą z kwiatem lotosu. Niby z założenia delikatniejsza, niby przeznaczona dla suchej i wrażliwej skóry, a to właśnie ona chciała mi na początku wypalić twarz, a w dodatku po jej zmyciu krem jest obowiązkowy! I bądź tu mądry i pisz wiersze...

Także polecać polecam, ale tylko tą brązową, paczulową. Sama właśnie przerabiam trzecią tubkę, a łącznie z tą białą to już będzie moja czwarta LavaErde. Stosuję ją, jak wszystko inne maseczki z mniejszą lub większą regularnością ;), ale mimo wszystko braku wydajności nie można jej zarzucić. Zresztą pojemność duża, a cena jak za taką ilość naprawdę niska. Nic tylko kupować. W sklepach naturalnych albo na Allegro.

Ocena: 5 / 5

3 komentarze:

  1. Aż taka przewidywalna jestem ;> :P

    OdpowiedzUsuń
  2. też polecam, co prawda miałam tylko jedną tubkę i dawno temu, ale dość długo na nią polowałam i zapadła mi w pamięć ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Popularne posty